środa, 10 października 2012

Rozdział 29.


- No co? A jednak się przydały. – uśmiechnął się promiennie i podał mulatowi tampon. Ahh, jaki on ma śliczny uśmiech. Ale oczywiście musiała przyjść Amy. Jak zwykle. Musnęła usta Harrego. Nie mogłem patrzeć jak się całują, obściskują. Przecież.. Kocham go.. Tak, kocham go. To takie banalne, ale prawdziwe. To zbyt silne uczucie, był dla mnie jak brat, a jednak.. Ale wiem, że nic z tego nie wyjdzie. On traktuje mnie jak przyjaciela. Szkoda, że akurat ja nie jestem przeznaczony temu, który jest przeznaczony dla mnie. 
- Ale mnie wkurwiałeś dzisiaj w nocy. – szturchnęła mnie dziewczyna Stylesa. Nie miałem ochoty odpowiadać, więc poszedłem gdzieś się przejść. Nie miałem humoru do rozmawiania z nią. Tylko udawałem szczęśliwego. A pomyśleć, że kiedyś byliśmy przyjaciółmi i wtedy jeszcze chciałem, aby była z Harrym. Wszystko się zmieniło. Ale niestety, nic nie będzie trwało wiecznie. Łaziłem tak i łaziłem, nie mogłem znaleźć miejsca dla siebie. Nie miałem gorszego dnia. Miałem tylko nadzieję, że w końcu jakimś cudem wydostaniemy się z tej cholernej wyspy.
- Czemu tak chodzisz, jakbyś nie mogł znaleźć dla siebie miejsca? Jesteś jakiś smutny, przygnębiony, co jest? – poczułem rękę na ramieniu i usłyszałem głos Zayna. Odwróciłem się do niego, westchnąłem, ale nie chciałem na początku mu niczego mówić.
- No nic.. A ty nie jesteś z nimi? – zmieniłem temat.
- Nie jestem, poszedłem cię poszukać. Stary, bez ściemy, wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć, tak? – uśmiechnął się i poklepał mnie po plecach.
- No po prostu.. Wkurwia mnie Amy i tyle.. Długo by gadać. Masz już jakieś pomysły na wydostanie się stąd? – próbowałem jak najszybciej wybrnąć z tematu. Ale on dalej się nie dawał.
- A no właściwie to jakiś facet z dość dużą łodzią się tu zatrzymał, powiedzieliśmy, że jesteśmy tu od paru dni i że zaginęliśmy. Mamy płynąć z nim. To właśnie miałem ci powiedzieć wcześniej, ale zapomniałem. Dzięki za przypomnienie, a teraz rusz się, idziemy. A właściwie, czym ona cię tak wkurwia? Kiedyś byliście takimi przyjaciółmi. Co się stało?
- Co?! Jesteśmy uratowani! – krzyczałem. Od razu poprawił mi się humor. Pobiegliśmy do tej „łodzi”. – Zayn..
- No?
- Ta twoja niby „duża łódź” to statek, mózgowcu. – zaśmiałem się. Natychmiast chciałem tam się wcisnąć. Ale na moje nieszczęście wchodziła Amy. Oczywiście zamiast jej pomóc wepchnąłem się pierwszy.
- Phh, co? Panie przodem Lou? – wybuchła ironicznym śmiechem.
- Tak, masz rację. Obojniaki tyłem. – parsknąłem pod nosem. Zacząłem rozmawiać z gostkiem, który nas zabrał. Było jeszcze paru innych, z którymi się zapoznaliśmy. Pomogliśmy im we wszystkim i odpłynęliśmy. Gdy już się zciemniało, zawołał nas Liam.
- Ej! Chodźcie tu! – krzyknął, więc zebraliśmy się przed nim i patrzyliśmy na niego z dziwnymi minami.
- Skąd ty wytrzasnąłeś gitarę? – spytałem zaskoczony.
- Mają tu kilka takich. Pożyczyłem sobie jedną i poprosiłem o kartkę i długopis. Tak, to też tu mają. Słuchajcie co wymyśliłem. – zaśmiał się i szczęśliwy zaczął coś napierw brzęczeć na tej gitarze, a później śpiewać.

„Hey girl, I’m waiting on ya
I’m waiting on ya
Come on and let me sneak you out
And have a celebration, a celebration
The music’s up, the window’s down”

 - Stary, wpada w ucho. Graj dalej. – uśmiechnął się Zayn. Payne zaczął grać, Malik podniósł głowę i zaczął:


„Yeah, we’ll be doing what we do
Just pretending that we’re cool
And we know it too”

Zamilkł, ale po chwili dokończył:


„Yeah, we’ll keep doing what we do
Just pretending that we’re cool
So tonight...”

- Ej, chłopcy! To było mega! Bardzo chwytliwe, napiszcie piosenkę wszyscy razem i będziecie mieć po prostu, no hit! – ucieszyła się Amy i poklepała Liama po plecach.
- No nie wiem.. Nie wiem czy by nam to wyszło. – odpowiedział Payne.
- Spróbujcie chociaż. Też będę starała się wam pomóc. – przytaknęliśmy wszyscy jednocześnie. Zaczęliśmy coś grać na gitarze, śpiewać i śmiać się. Zupełnie jak kiedyś. W końcu wydostaliśmy się z tej pieprzonej wyspy. Nie wiem ile bym tam jeszcze wytrzymał.
- Widzieliście gdzieś może Niallera? – odezwał się Zayn.
- A Katie? – spojrzeliśmy się na siebie, po chwili wpadliśmy w panikę..



_



witajcie kochani. przepraszam, że tak strasznie długo nic nie dodawałam. myślę, że to przez to, że już nie jestem polish directioner. ale dalej uwielbiam chłopców i postanowiłam dokończyć to opowiadanie. nie liczę na wielką ilość komentarzy i dużą ilość wejść, bo wiem, że nic takiego nie będzie. mam tylko nadzieję, że może jakaś część was wejdzie tu i to przeczyta. napisałam to tylko dla was. ( ;